Śniadanie było pyszne i treściwe więc energia do chodzenia jest.
Zawsze widzi się więcej niż jest się w stanie opisać więc krótko Tańczący dom "Ginger i Fred' , Bobasy przy Muzeum Kampa, ściana poświęcona Lenonowi, oczywiście most Karola , Rynek Staromiejski. Przerwa w zwiedzaniu, jest 38st więc czas na odpoczynek.
Po południu jadę na wzgórze Petrin jest krótka kolejka do kolejki (bilet taki sam jak miejskie autobusy) Wzgórze duże i zielone, jak się wejdzie na wieżę widoki na całe miasto super. Przyznam się się ,że strach przy wchodzeniu był, miałam wrażenie ,że wieża się chwieje więc za długo to na samej górze nie posiedziałam. Na wieżę można też wjechać ale winda jest bardzo,bardzo mała, bez okien wręcz klaustrofobiczna. Czas na kolację, knajpek nie brakuje więc każdy znajdzie coś dla siebie.